Proste nóżki w galarecie, klasyczny przepis /Chicken and porc aspic

Rosół... wszystko zaczęło się od rosołu. Od ponad tygodnia jestem chory, naszła mnie więc ochota na rosół, ale wiecie, taki porządny, na drobiu i wołowinie, ze spaloną wręcz cebulą, dużą ilością marchewki i pietruszki. Wszystko ładnie nastawiłem i niech się pyrci. No ale rosół to taka zupa, że już sam aromat podczas gotowania unoszący się po całym domu potrafi postawić na nogi. No i tak też się stało. Zupa jeszcze się nie ugotowała, a ja poczułem się znacznie lepiej. Patrząc jak pięknie mięso wołowe się rozkleiło pomyślałem, że może lepiej byłoby zrobić z niego nóżki :D PS Dużo tekstu, ale większość to moje przemyślenia, więc się nie zrażajcie ;
Składniki:
  • 2 kurze udka,
  • 0,5-1 kg wołowiny(pręga, łata),
  • 3-4 marchewki,
  • 2-3 pietruszki,
  • liście laurowe,
  • ziele angielskie,
  • 2-3 jajka na twardo,
  • groszek konserwowy,
  • ewentualnie żelatyna,

Mięso myjemy i przekładamy do dużego gara, warzywa obieramy i dodajemy razem z przyprawami do mięsa, wszystko zalewamy zimną wodą, stawiamy na małym gazie i zapominamy na kilka godzin. Mój rosół gotował się koło 6-7 godzin, ale należy pamiętać, aby wyjąć warzywa gdy będą miękkie, co by ich nie rozgotować. Jeżeli chcecie, aby Wasz rosół był klarowny, to zupa nie może wrzeć. Mi tam to nie przeszkadza. W szkole powolne gotowanie rosołu nazywają metodą mrugania, tylko kilka baniek powietrza na raz powinno wypływać na powierzchnię, delikatnie.

Gdy rosół ma mocny, wyraźny smak wyławiamy mięso i dziabiemy (profesjonalne nazewnictwo) je widelcem na małe kawałki. Jeżeli mięso ciężko się dzieli, oznacza to, że nie rozkleiło się dostatecznie i należy je jeszcze pogotować w rosole. Ja robię zawsze tak, że rosół wstawiam na noc do lodówki(lub na balkon, jeżeli jest zimno) i następnego dnia zbieram z wierzchu cały tłuszcz. Wtedy też widzę, czy muszę dodać dużo żelatyny, czy mam na tyle szczęścia, że rosół jest odpowiednio ścięty. Jeżeli jest ścięty za mało, to go podgrzewamy i dodajemy łyżeczkę żelatyny, no może dwie, ale nie za dużo. Ja wolę by się rozpadały przy krojeniu, niż żeby widelec odbijał się od nóżek. Dalej to już tradycyjnie, układamy pokrojone jajka, ugotowane marchewki i pietruszki, mięso, groszek i zalewamy ostrożnie lekko przestudzonym rosołem. Do lodówki i aż ostygnie. Jeżeli chcecie eksperymentować, to spróbujcie nóżek z octem balsamicznym lub jabłkowym. Zamiast tylko zakwaszać, dodają nóżkom dodatkowego aromatu.

Mam nadzieję, że nóżki Wam zasmakują, się trochę rozpisałem, ale może nie zanudziliście się śmiertelnie.
Pozdrawiam i życzę smacznego :D
Kacper T. ;)

Komentarze