Warsztaty z mistrzem Seeletso w Joseph’s Culinary Studio
Jak już się Wam chwaliłem wygrałem warsztaty z Josephem Seeletso. Wszystko za sprawą konkursu Cisowianki "Gotujmy zdrowo, mniej soli". Planują zrobić kolejną edycję, więc już wymyślajcie przepisy na dania bez soli.
Najpierw warsztaty miały odbyć się pod Nałęczowem, ale ostatecznie przeniesiono je do Joseph's Culinary Studio w Warszawie. Wiecie, dla mnie to super wiadomość była, zwłaszcza, że do miejsca docelowego miałem 20 minut drogi autobusem linii 180.
Powiem Wam szczerze, że im bardziej kameralne warsztaty tym lepiej. A jeżeli uczestników jest aż pięcioro to już w ogóle... a do tego same kobitki... :D Atmosfera była bardzo fajna, a do tego jeszcze dowcip Józka. Wydawało mi się zawsze, że wszyscy, który mają styczność z telewizyjnym gotowaniem są snobami, albo stają się nimi wcześniej czy później. A tu nie! podczas gotowania Józek cały czas wplątywał jakieś ciekawe anegdoty, dowcipy, nawet zaśpiewał czasami(Adele) :D
Zaczęliśmy oczywiście od lampki Proseco, Józek powiedział kilka słów, powitania od organizatora itd.
Na większości warsztatów jest tak, że najpierw powitanie, potem odprawa, gotowanie, jedzenie, pożegnanie. Tym razem było nieco inaczej. Po powitaniu i ogólnym omówieniu potraw, jakie będziemy przygotowywać Józek zamiast nas podzielić na grupy postanowił, że wszyscy będziemy gotować razem. Zatem każdy wiedział, jak dana potrawa jest przygotowywana. Dodam tylko, że studio jest tak zaprojektowane, że nikt nikomu nie wchodził w drogę, ani nie kusiliśmy się na mikroblacie z dziesięcioma deskami do krojenia.
Potrawy, czyli to co Was interesuje najbardziej:
Sałatka z topinambura i rukoli, podana z jajkiem poszetowym.
Prosty dresing, prażone pestki słonecznika, pomidorki koktajlowe, pyszne połączenie.
Najpierw warsztaty miały odbyć się pod Nałęczowem, ale ostatecznie przeniesiono je do Joseph's Culinary Studio w Warszawie. Wiecie, dla mnie to super wiadomość była, zwłaszcza, że do miejsca docelowego miałem 20 minut drogi autobusem linii 180.
Powiem Wam szczerze, że im bardziej kameralne warsztaty tym lepiej. A jeżeli uczestników jest aż pięcioro to już w ogóle... a do tego same kobitki... :D Atmosfera była bardzo fajna, a do tego jeszcze dowcip Józka. Wydawało mi się zawsze, że wszyscy, który mają styczność z telewizyjnym gotowaniem są snobami, albo stają się nimi wcześniej czy później. A tu nie! podczas gotowania Józek cały czas wplątywał jakieś ciekawe anegdoty, dowcipy, nawet zaśpiewał czasami(Adele) :D
Zaczęliśmy oczywiście od lampki Proseco, Józek powiedział kilka słów, powitania od organizatora itd.
Na większości warsztatów jest tak, że najpierw powitanie, potem odprawa, gotowanie, jedzenie, pożegnanie. Tym razem było nieco inaczej. Po powitaniu i ogólnym omówieniu potraw, jakie będziemy przygotowywać Józek zamiast nas podzielić na grupy postanowił, że wszyscy będziemy gotować razem. Zatem każdy wiedział, jak dana potrawa jest przygotowywana. Dodam tylko, że studio jest tak zaprojektowane, że nikt nikomu nie wchodził w drogę, ani nie kusiliśmy się na mikroblacie z dziesięcioma deskami do krojenia.
Potrawy, czyli to co Was interesuje najbardziej:
Sałatka z topinambura i rukoli, podana z jajkiem poszetowym.
Prosty dresing, prażone pestki słonecznika, pomidorki koktajlowe, pyszne połączenie.
Dorsz confi z pieczonymi patatami i sałatką z grejpfruta, kiwi i czerwonej cebuli.
Dużo osób boi się tej metody gotowania, uważając niesłusznie, że ryba czy inny kawałek mięsa poddany temu procesowi będzie tłusty. Nic bardziej mylnego. Soczysta ryba, kremowy i słodki ziemniak, odświeżająca sałatka.
Curry bananowe z krewetkami i pełnoziarnistym ryżem.
Do tego prosta, ale efektowna posypka z wysuszonych w piecu buraków, Kto by pomyślał, że połączenie bananów i krewetek tak świetnie się sprawdzi :D
Udka kurczaka marynowane w miodzie i chrzanie, podane z fasolą "czarne oczko" i yorkshire pudding.
Słodki i jednocześnie ostry od chrzanu kurczak z soczystą sałatką na ciepło z fasolki, papryki i pomidorów.
Gateau(murzynek) czekoladowo-imbirowe z pianką z amaruli.
Super, super, super prosty deser na bazie jajek, mąki i czekolady. Dla przełamania mocnego smaku czekolady orzeźwiający imbir
Jak widzicie sporo tych potraw, a grama soli w nich nie ma. Oznacza to ni mniej ni więcej, że nie do wszystkiego trzeba dodawać odruchowo soli. Ja zrobiłem sobie takie małe postanowienie i sól dodawać będę tylko tam, gdzie jest to niezbędne do podkreślenia aromatu. Również i Was do tego zachęcam. TUTAJ znajdziecie dużo pomysłów. A na koniec tradycyjnie kilka dodatkowych fotek ;)
Mam nadzieję, że recenzja podoba się Wam choćby w ułamku tak, jak mi podobały się warsztaty. Po za tym dostałem uroczy autograf na najnowszej książce Józka, której recenzję napisałem wcześniej TUTAJ link do niej ;)
Pozdrawiam i życzę smacznego dnia :D
Kacper T. ;)
Komentarze
Prześlij komentarz
Na moim blogu nie ma moderowania komentarzy, czasami zdarza się tak, że system ich nie publikuje. Te wulgarne są usuwane przeze mnie z automatu.